„Piękny słoneczny dzień. Na małej działce, wśród łosieńskich lasów zebrała się grupa ludzi. W dziewiczą murawę wbita została łopata. Świeża wilgotna ziemia rozsypuje się odrzucona na zieloną wiosenną trawę. Za chwilę wbija się drugi rydel, potem trzeci i następny – wspominał historyczne wydarzenie Jerzy Gorol, starszy technik Przedsiębiorstwa Geologicznego z Katowic. Po chwili w miejsce to wkopana zostaje tablica, a na niej napis: W tym miejscu, w dniu 15 kwietnia 1972 roku załoga przedsiębiorstwa przemysłowego budowy huty im. Lenina rozpoczęła pierwsze roboty związane z budową Huty Katowice”.
W tym miejscu, w dniu 15 kwietnia 1972 roku załoga przedsiębiorstwa przemysłowego budowy huty im. Lenina rozpoczęła pierwsze roboty związane z budową huty „Katowice” .
Akt ten oznaczał rozpoczęcie robót budowlano-montażowych w rejonie przyszłego centrum administracyjnego huty „Katowice” przez jednostkę produkcyjną byłego Zarządu Budowlano-Montażowego nr 2 Przedsiębiorstwa Przemysłowego Budowy Huty im. Lenina, kierowaną przez mgr. inż. Zbigniewa Kijanię.
Wbicie „pierwszej łopaty” poprzedziła ekspedycja geologów z krakowskiego Przedsiębiorstwa Hydrologicznego.
- Zaczęliśmy pracę na etapie, kiedy rozpatrywano jeszcze problem lokalizacji huty.Był listopad 1971 roku, przystępowaliśmy do pierwszych geologicznych zwiadów terenu. Z całą brygadą przeprowadzałem wówczas tak zwane wiercenia penetracyjne. Były one podstawą opracowania projektu wierceń mechanicznych. Przepychaliśmy się przez podmokły i bagnisty teren lasu. Po wstępnym rozpoznaniu terenu rozpoczęliśmy pierwsze wiercenia geologiczne. Był styczeń 1972.
Pracowali w spartańskich warunkach – barakowóz był ich pierwszym biurem.
Ówczesny dyrektor Przedsiębiorstwa Hydrologicznego Stanisław Sawicki tak wspomina tamte dni:
- Charakter pracy naszego przedsiębiorstwa jest taki, że na wielkie budowy wkraczamy zawsze pierwsi. Z hutą „Katowice” zetknąłem się jeszcze w 1971 roku. Jednak właściwa robota rozpoczęła się w następnym roku w kwietniu. Opracowano wstępne projekty. Możliwości wierceń były bardzo ograniczone: woda, las – należało ustalić miejsce, gdzie można było wprowadzić wiercenia bez większej straty czasu. Często maszyny i urządzenia wjeżdżały wprost na drzewa. Grzęźliśmy w błocie. Do sierpnia 1972 roku trzeba było wykonać w sumie 25 tysięcy metrów bieżących wierceń.
- Zaczynaliśmy od dwóch aparatów – mówi inny pracownik tego przedsiębiorstwa Jerzy Dudek. Później doszliśmy do 28 sztuk nowoczesnych zestawów wiertniczych. Na bieżąco opracowywaliśmy dokumentację, przeprowadzaliśmy badania laboratoryjne. Wraz z nami do pracy przystąpiły przedsiębiorstwa geologiczne z całego kraju. Prace terenowe przysparzały wiele kłopotów - w błotnistym terenie grzęzły ciężkie wozy i urządzenia.
- Często tam, gdzie nie przeprowadzono do końca prac związanych z wywłaszczeniami wjeżdżaliśmy na własną rękę – mówi Jadwiga Pauli. - Były to czasem chwile pełne napięcia, wymagające z naszej strony zarówno taktu, jak i stanowczości. Ludzie bronili swojej ziemi.
Jednym z pionierów, którzy wbijali symboliczną łopatę pod budowę huty był brygadzista Jan Buczyński. -Gdy przyjeżdżaliśmy tutaj, cały teren pokryty był lasem. Teraz patrząc na ten ogromny, odkryty szmat przestrzeni, trudno sobie wyobrazić, że szumiał tu bór. Zaczynało 15 osób, które stanowiły trzon wiertniczy i dokumentacyjny. Pierwsze wiercenia prowadziliśmy w rejonie przyszłych warsztatów naprawczych, magazynów materiałów ognioodpornych, magazynu głównego stalowni, wielkiego pieca i ciepłowni.
Na podstawie art. „Gdy pierwsza łopata … - Głos Huty Katowice nr 5 z kwietnia 1974 r.